Mój udział w akcji Daj włos! Fundacji Rak’n’Roll
Oddanie włosów na perukę dla Fundacji Rak'n'Roll* było moim marzeniem. Potrzeba radykalnego cięcia na włosach, przy okazji życiowych zmian, świetnie z tym marzeniem zagrała.
*Fundacja Rak'n'Roll pomaga osobom dotkniętym chorobą nowotworową poprawiając jakość ich życia.
Opowiem Wam historię...
Przez 26 lat nie byłam świadoma wielu tematów związanych z ciężkimi chorobami. Istniały gdzieś obok, w abstrakcyjnej przestrzeni, dotyczyły ludzi z nieznanej mi grupy społecznej. Widziałam ich najczęściej w telewizji, współczułam, ale średnio umiałam się do nich odnieść w codziennym życiu. Jestem wrażliwa na krzywdę, ale dopóki nie działa się w moim otoczeniu, nie mogłam jej sobie wyobrazić i niespecjalnie potrafiłam się zaangażować. Pomagałam regularnie oddając 1% podatku, wysyłałam smsy dla fundacji, oddawałam potrzebującym swoje nieużywane ubrania... Wydawało mi się, że nie mając dużych pieniędzy nie jestem w stanie nic więcej zrobić z krzywdą na świecie.
Wszystko zmieniło się radykalnie 2 lata temu, w chwili zdiagnozowania złośliwego nowotworu w mojej najbliższej rodzinie. Czyli w strefie będącej azylem, według wyobraźni - wyłączonej spod ryzyka, oddalonej od wszelkich zagrożeń. Zachorował Dziadziuś. To 1/6 mojej rodziny. Świat mi się zawalił, a ja nie miałam mocy sprawczej żeby go odbudować. Po okresie rozbicia, załamania i absolutnej niemocy, przyszedł czas, kiedy ujawniły się we mnie niesamowite pokłady siły i zaangażowania. Poczułam, że muszę walczyć o każdy krok, o każdy dzień, o dobre wspomnienia, o dalsze życie każdego z nas. Musiałam mieć pewność, że zrobiłam wszystko, co mogłam, żebyśmy żyli jak najlepiej i jak najdłużej razem. Z biernej, bezsilnej Marty stałam się Martą walczącą. Dziś, po prawie dwóch latach walki, po niezliczonych wizytach u lekarzy, badaniach, zabiegach, kiedy choroba się ustabilizowała, a komórki nowotworowe przestały dawać o sobie znać, czuję że zrobiłam, co mogłam w walce o swoją rodzinę.
Wiem doświadczalnie, że poprawa jakości życia osób chorych na nowotwór jest możliwa. Naprawdę dużo zależy od uwagi otoczenia i ofiarowanego chorym wsparcia. Żadne pieniądze tego nie pokryją. Na taką chorobę nie zapada się samemu, to choroba całej rodziny. Mając za sobą blisko dwa lata walki z rodzinnym nowotworem, wspierania się nawzajem, jestem dużo bardziej świadoma mocy pomagania. Znam moc małych gestów.
Przed Wigilią, rok temu, goliłyśmy na łyso głowę Dziadziusiowi. Był na początku chemioterapii. Gest golenia włosów jest bardzo trudny, symboliczny, bo naocznie, błyskawicznie, bez skrupułów odziera z tego, co znane i bezpieczne. Później za każdym razem siedząc z Nim na oddziale chemioterapii, patrząc na kobiety bez włosów, chciałam uciąć swój długi warkocz opadający na plecy, żeby nie robić nikomu przykrości... Po tych doświadczeniach byłam pewna, co kiedyś zrobię. Chciałam oddać swoje włosy na peruki dla kobiet będących w trakcie chemioterapii.
Poczekałam aż włosy porządnie urosną...
Umówiłam się na wizytę do ulubionego salonu fryzjerskiego i zleciłam radykalne cięcie. Tym gestem stałam się uczestniczką akcji Daj włos! Fundacji rak'n'Roll.
Za metamorfozą wyglądu stanęło coś ważnego. To COŚ nie pozwala mi nawet przez chwilę żałować podjętej decyzji.
Dołączenie do akcji Daj włos! jest szalenie proste. Należy ściąć włosy zgodnie z instrukcją, wypełnić oświadczenie darowizny włosów i wysłać je do Fundacji. Instrukcja prawidłowego ścięcia włosów i dokument oświadczenia można pobrać na stronie Fundacji O! Tutaj. Znajdziecie tam również odpowiedzi na wszystkie nurtujące pytania.
Do oddania musimy wygospodarować minimum 25 cm włosów. Dopuszczalne są naturalnie proste lub kręcone, niefarbowane lub farbowane na ciemniejsze kolory. Nie nadają się te rozjaśniane lub z ombre. Umyte bez odżywki, dobrze wysuszone włosy dzielimy na kilka pasm i zaplatamy w warkoczyki, zabezpieczając je z obu stron gumkami. Obcięte pukle zawijamy w papier i wraz z oświadczeniem wysyłamy na adres Fundacji. Ściąć włosy można w dowolnym salonie, ważne żeby to zrobić zgodnie z instrukcją.
Odrobinę przerażona...
...ale dumna!
Z takim podtekstem moja metamorfoza wydaje się znacznie fajniejsza, prawda? ;-)
Jutro opowiem Wam o wyjątkowym miejscu, gdzie dokonałam całej procedury ścięcia.
Zerknijcie na wczorajszy wpis Nowa ja! - tam więcej zdjęć i słów o zmianie mojej fryzury.
zdjęcia Magdalena Piechota www.magdalenapiechota.com <3