Wakacje objazdowe to duży i wymagający temat. Niezwykle przyjemny, ale organizacyjnie wymagający. Określenie tras, stworzenie sieci noclegowej, w końcu długa i chwilami naprawdę trudna podróż sumują się w dalekie wyjście poza znaną strefę komfortu. Po dotarciu do celu nie narzucamy więc na siebie zbyt wielu obowiązków i skomplikowanych planów eksploracyjnych, oddajemy się spokojnemu, niezobowiązującemu, wręcz leniwemu życiu. W towarzystwie ulubionych małych umilaczy, z naciskiem na tematy banalne. Umilaczami są dla nas drobiazgi, naturalnie nieco inne niż te znane z Torunia czy Poznania. We Włoszech testujemy mocną kawę, nowe smaki lodów, sięgamy po zagraniczne magazyny lub codzienną gazetę drukowaną na różowym papierze, wypisujemy i wysyłamy kartki, kupujemy inne niż w domu codzienne produkty spożywcze, robimy zdjęcia nieoczywistym tematom w spokojnych ulicach, oglądamy wschody i zachody słońca, uczymy się krótkich włoskich dialogów w knajpkach i sklepach… Atrakcje czerpiemy z tematów przyziemnych, lokalnych, ulicznych.
We Florencji na przykład trafiliśmy na prawdziwe retro fotobudki