Zimowy weekend w górach
Podróż jest u mnie z założenia połączeniem wszystkich najlepszych emocji, jakie tylko umiem nazwać. Łączy magię czasu spędzanego z bliskimi i ciekawość związaną z odkrywaniem nowych miejsc, tras i pejzaży, nowych smaków, ludzkich zachowań i kultur; pomaga zdefiniować faktyczne potrzeby i priorytety, uwrażliwia, rozwija. Podroż ma tak silną moc budowania poglądów, ze najlepiej dzielić ją z ludźmi podobnymi do siebie, o niewykluczających się gustach, wartościach i umiłowaniu do określonej formy spędzania czasu; z ludźmi których znamy na wylot, którym ufamy, którzy pomogą nam odnaleźć się w nowych warunkach, dzięki którym spotęgujemy wrażenia zbierane podczas nowych przygód. Sprawdziłam na własnej skórze wiele wariantów i form podróżowania, dzięki czemu jestem zupełnie przekonana o słuszności wygłoszonego poglądu.
Tak jak na co dzień, w mieście, jestem grzeczną zwolenniczką normcore, nieeksperymentującą z ubiorem, lubiącą klasyczne jedzenie, nieoczekującą od codziennego życia ciągłych fajerwerków, tak podróże pozwalają mi na przesuwanie horyzontów, odkrywanie nieznanego, próbowanie nowego i smakowanie nieoczywistego. Niezwykle elastycznie dopasowuję się do regionów, w których przebywam, jem smakołyki produkowane w regionalnych wytwórniach, ubieram się stosownie do warunków klimatycznych i w stylu pasującym do miejsca. Dlatego jadąc w góry zimą, poza klasyczną jazdą na nartach w technicznych oddychających ciuchach, nie mogę zapomnieć o spróbowaniu oscypka i frajdzie czerpanej ze śnieżnych spacerów. Na czas takich przyjemności zakładam sweter z owczej wełny, kamizelkę z futerka, traperki i skórzane rękawice - co nie do końca zaakceptowałabym na sobie w mieście. Dlatego już samo pakowanie szczepi we mnie dreszczyk emocji, bo jak można nie uśmiechnąć się do swojej walizki kipiącej spersonalizowaną zawartością, czekającej w progu jako zapowiedź nowej przygody.
Kiedyś myślałam, że wielkie marzenia mogą być u mnie zdefiniowane tylko przez wielkie wyprawy. Musiałam zebrać kilka pieczątek w paszporcie, przeżyć kilka zawodów, odhaczyć kilka samotnych wypraw, żeby dowiedzieć się, że świetnie zaplanowany weekend w Górach Izerskich, w bliskim sercu towarzystwie, może przynieść więcej szczęścia niż najdalsza wyprawa, w której brakuje wspólnego zaangażowania.
wełniany sweter: TkMaxx | jeansy: Medicine (link) | traperki: Confront/Sizeer | czapka: Reserved | odzież narciarska: Salomon
miejsce zdjęć: Świeradów Zdrój